„Za garść dolarów” jest dziś uważany za klasykę kina, ale nie był skazany na sukces. Ten spaghetti western był rewelacją zarówno dla jego gwiazdy, jak i reżysera, którzy przenieśli się do Hollywood. Clint Eastwood i Sergio Leone stali się powszechnie znanymi nazwiskami w następnych dziesięcioleciach, ale gracz obstawiałby na przekór wszystkiemu, gdyby liczył na sukces ich pierwszej współpracy.
W tym filmie Eastwood gra tajemniczego mężczyznę, który przybywa do małego meksykańskiego miasteczka i zostaje uwikłany w lokalny konflikt między miejscowym szeryfem a hałaśliwym gangiem przestępców, braćmi Rojo. Nieznajomy staje się podwójnym agentem, grającym obie strony na swoją korzyść. Był to drugi film Leone, który wyreżyserował jedynie włoski dramat z epoki zatytułowany „Kolos z Rodos” (1961). Pomimo braku rozgłosu reżysera, Eastwood poczuł pociąg do projektu. „Oboje wyszliśmy razem z pudełka” – powiedział aktor Rogerowi Ebertowi.
Przed zagraniem w tym klasyku z 1964 roku Eastwood grał tylko role drugoplanowe w filmach, które odniosły mieszany sukces, takich jak „Never Say Goodbye” Rocka Hudsona. Był także członkiem głównej obsady serialu telewizyjnego „Rawhide”, który był emitowany w latach 1959-1965, ale niekoniecznie gwarantowało mu to karierę filmową. Niewielu aktorów w tamtym czasie przeskoczyło z telewizji na duży ekran. Postawienie na zagraniczny film dla Eastwooda w drodze do hollywoodzkiej sławy było mało prawdopodobną drogą, ale aktor zaryzykował. „To był czysty przypadek”, wyjaśnił Ebertowi, „rzut kostką”.
W Hiszpanii dzieją się cuda
United Artists
Kiedy zaproponowano Clintowi Eastwoodowi zagranie w „Za garść dolarów”, termin „spaghetti western” jeszcze nie istniał (według FilmSchoolArchive). Kilka włoskich wytwórni filmowych wyprodukowało westerny, potocznie zwane „ westernami z makaronem ”, ale żadna nie odniosła międzynarodowego sukcesu Sergio Leone. Sukces „Fistful” skłonił inne europejskie studia do inwestowania w westerny iw ten sposób narodził się podgatunek i otrzymał swoją nazwę.
Formuła sukcesu nie została jeszcze sprawdzona, studia niechętnie inwestują w „Za garść”. Koszty produkcji zostały zatem podzielone między kilka studiów w kilku różnych krajach: Niemczech, Włoszech i Hiszpanii, gdzie nieuchronnie kręcono film. „Wszyscy producenci kłócili się ze sobą o to, kto zapłaci rachunki” - powiedział Eastwood Rogerowi Ebertowi. Sceptycyzm panował również wokół scenariusza, który był adaptacją „Yojimbo” Akiry Kurosawy, filmu o samurajach z 1961 roku, który został uznany w lokalnej Japonii, ale nie zdobył jeszcze międzynarodowego uznania.
Pomiędzy pieczołowicie wynegocjowanymi kosztami produkcji wynoszącymi mniej niż ćwierć miliona dolarów i kreatywnymi źródłami na trzech kontynentach, film był skazany na porażkę. Eastwood przyznał Ebertowi, że „to mogła być absolutna katastrofa. Ale mieliśmy z nim szczęście”. Dziś „Za garść dolarów” uchodzi za jeden z najlepszych filmów gatunku, a zarówno Leone, jak i Eastwood są znani na całym świecie. Zgodnie z życzeniem Eastwooda historia miała prawdziwie hollywoodzkie zakończenie.
Czytaj więcej Przewodnik:
- Kaskader Ewana McGregora wybił sobie zęby podczas walki w Ataku Klonów.
- Jon Hamm nie musiał widzieć scenariusza, żeby wiedzieć, że chce zagrać w Top Gun: Maverick
- Długo niedokończona komedia Patricka Reada Johnsona Gwiezdne wojny 5-25-77 wreszcie ma się ukazać.
- Młody aktor Boba Fetta, Daniel Logan, dowiedział się, że Jango Fett został ścięty podczas premiery Ataku klonów.
- Decyzja o odcięciu roli Johna Cho w Tigertail była trudna.
- Dlaczego George Lucas był celowo niejasny w swoich planach projektowych Gwiezdnych Wojen