Pierwsze spotkanie Jackie Chana ze Stevenem Spielbergiem brzmi niezwykle wesoło

Film „The Tuxedo” Kevina Donovana, wydany w 2002 roku, choć nie był uwielbiany przez krytyków, zaczął się od dość uroczej zasady. Uprzejmy kierowca (Jackie Chan) zostaje kierowcą przyjaznego agenta rządowego granego przez Jasona Isaacsa. Kiedy Isaacs zostaje niespodziewanie zabity, Chan dziedziczy jego smoking. Ale okazuje się, że postać grana przez Isaacsa była szpiegiem w stylu Jamesa Bonda, a jego smoking to tak naprawdę zaawansowana technologicznie zbroja zdolna do automatycznego manipulowania kończynami noszącego. Nagle jakiś biedny facet z klasy robotniczej może walczyć jak Jackie Chan. Bohater szybko zostaje uwikłany we własny spisek szpiegowski. „The Tuxedo” powinien był być w stanie poruszać się wyłącznie po urokach i talentach Chana, ale głupia fabuła (złoczyńca stara się zanieczyścić światowe zasoby wody genetycznie zmodyfikowanymi owadami) i niezgrabna grafika (w pierwszym ujęciu jeleń sika do rzeki ) spowodowało, że „The Tuxedo” ostatecznie został odrzucony przez publiczność.

Ale bądźcie pewni, Chan nie zamierzał rezygnować z projektu nadzorowanego przez Stevena Spielberga. Filmowiec był współzałożycielem DreamWorks, studia stojącego za „The Tuxedo”, a Spielberg znany jest z tego, że omawia lub wchodzi w interakcje, choć pobieżnie, z każdym filmem lub serialem telewizyjnym, z którym jest związany jego nazwisko. Ten człowiek nie ma reputacji odległego. Dlatego to Spielberg skontaktował się z Chanem i zaproponował mu zagranie w „The Tuxedo”. Nastąpił uroczy moment, w którym dwaj mężczyźni olśnili się nawzajem.

W wywiadzie dla kanadyjskiej gazety Tribute Chan opisał, jak trafił do „The Tuxedo” i swoje wrażenia z pierwszego spotkania ze Spielbergiem.

Autograf Chana

Smoking

DreamWorks

Tribute zapytał Chana, jak dostał się do roli głównej w „The Tuxedo”, zastanawiając się, czy naprawdę było to tak łatwe, jak otrzymanie telefonu od Stevena Spielberga. Mogło to zająć kilka kroków więcej, ale Chan ujawnił, że było to prawie tak proste. Chan, pragnąc poznać reżysera, którego bardzo podziwia, odpowiedział z przyjemnością:

„Na początku mój menadżer powiedział mi o tym filmie Stevena Spielberga DreamWorks i powiedział, że chce cię poznać. Więc powiedziałem, ok. Kiedy przyjechałem do Hollywood, chciałem poznać dwie osoby: jedną był Steven Spielberg, a drugą George Lucas. Po prostu uważam, że ci dwaj są geniuszami. Kiedy spotkałem Spielberga, byłem bardzo podekscytowany, ale on był jak normalny człowiek. Ale to, co mnie tak uszczęśliwiło, to to, że gdy zobaczył mnie po raz pierwszy, wyciągnął rękę i powiedział: „Jackie, cześć, czy możesz mi dać autograf?”, bo mój syn cię uwielbia? To było jak, wow, prosił MNIE o autograf! »

Chan był celebrytą co najmniej od wczesnych lat 1970., kiedy to został jednym z czołowych kaskaderów i reżyserów sztuk walki w kinie w Hongkongu. Był dobrze znany w Stanach Zjednoczonych wśród fanów filmów kung fu, ale jego popularność nie gwałtownie wzrosła aż do premiery w 1995 r. „Rumble in the Bronx” Stanleya Tonga, pierwszego pełnometrażowego filmu Chana. Cieszył się szeroką amerykańską dystrybucją. Chan zaczął pojawiać się w największych amerykańskich produkcjach, począwszy od „Godziny szczytu” w 1998 roku i „Shanghai Noon” w 2000. Chociaż jego amerykańskie filmy były hitami, Chan pozostał, przynajmniej we własnych oczach, gwiazdą, przede wszystkim chińską. To, że ktoś taki jak Steven Spielberg był jego fanem, było dla Chana przytłaczające.

Naciskam dużo przycisków

Smoking

DreamWorks

Chan opisał swoje spotkanie ze Spielbergiem. Każdy, kto był olśniony osobistym spotkaniem celebryty, może potwierdzić, że rozmowa, która nie zamieni się w wersję „The Chris Farley Show”, może być trudna. Chan, chcąc o czymś porozmawiać, zadał Spielbergowi bardzo ogólne pytanie na temat jednego ze swoich hitów filmowych. Odpowiedź Spielberga została pięknie zwrócona:

„Byłem bardzo szczęśliwy, ale nie wiedziałem, co powiedzieć. Odwróciłem się więc i zapytałem go: „Jak sprawić, by dinozaury i ludzie chodzili razem na ekranie? To niesamowite. Odpowiedział: „Jackie, to proste, naciskam wiele przycisków. Potem zapytał mnie, jak przeskoczyłem z dachu budynku na inny dach. Powiedziałem mu, że toczę się i skaczę. Kamera się kręci, reżyser mówi akcja, ja skaczę i wtedy jest cięte. To wszystko ! »

Ta osobliwa redukcja wzajemnych umiejętności obu wykonawców jest z pewnością zabawna.

Do tej pory Chan nie pojawił się w żadnym z bardzo wielu trwających projektów „Gwiezdnych wojen” (według ostatnich obliczeń na Disney+ było 90 programów związanych z „Gwiezdnymi wojnami”). Gdyby Chan zaangażował się w którąś z nich – a nie ma powodu, dla którego miałby tego nie robić – mógłby w końcu spełnić swoje marzenie o spotkaniu z George’em Lucasem, innym filmowcem, który również naciskał wiele guzików.

Czytaj więcej Przewodnik:

Zostaw komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *